Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/375

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiadał. Chodziła po mieście, przebiegała ulice dzień cały, szalona, nieprzytomna, straszna, wietrząc u drzwi i okien, jak dzikie zwierzę po stracie swych małych. Zadyszana, z rozpuszczonemi włosami, przerażająca, z oczami, w których ogień suszył jej łzy, zatrzymywała przechodniów, wołając. „Moja córka! moja córka! moja śliczna mała Anielka! będę niewolnicą tego, kto mi odda moją córkę, sługą jego psa, serce mu oddam na pożarcie; jeśli zechce“. Spotkawszy proboszcza z Saint­‑Remy, rzekła do niego: „Księże proboszczu będę paznogciami orała ziemię, ale wróć mi moje dziecko“. Był to rozdzierający widok, Oudardo. Widziałam człowieka bardzo twardego serca, prokuratora Lecabre’a, jak płakał rzewnemi łzami. Biedna matka!.. Wieczorem wróciła do siebie. Podczas jej nieobecności jedna z sąsiadek widziała dwie cyganki, wchodzące ukradkiem do jej mieszkania z jakiemś zawiniątkiem w rękach; po chwili wyszły i spiesznie się oddaliły. Po tych odwiedzinach u Perełki dały się słyszeć krzyki dziecięce. Matka buchnęła śmiechem radosnym, wbiegła a raczej wleciała po schodach na górę, wywaliła drzwi i weszła... Strach pomyśleć, Oudardo! Zamiast jej ślicznej malej Anielki, tak zdrowej, tak świeżej, jakiś mały potwór odrażający, kulawy, ślepy, kaleka, czołgał się, piszcząc, po podłodze, Perełka z przestrachu zakryła sobie oczy.