Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
370

się do matki, jak opętana, była okrąglutką, pulchniutką i robiła minki tak czarujące, że choć do rany przyłóż! Widok cyganek przestraszył ja i biedactwo się rozpłakało. Matka ucałowała dziecinę i odeszła uradowana z przyszłości, jaką wróżbiarki przepowiedziały jej Anielce. Przeznaczono jej było stać się pięknością nad pięknościami, wcieloną cnotą, królową. Perełka wróciła tedy do swojej chałupki przy ulicy Folle­‑Peine dumna, że wniosła do niej królową. Nazajutrz korzystając z chwili, kiedy dziecko spało na jej łóżku (bo sypiała zawsze z niem razem), zostawiła drzwi lekko przymknięte i pobiegła do sąsiadki, mieszkającej przy ulicy Sechesserie opowiedzieć, jak to przyjdzie dzień, w którym Anielce usługiwać będą u stołu król angielski i książę Etyopji, oraz wiele innych niespodzianek. Z powrotem, nie słysząc na schodach krzyku dziecka, pomyślała sobie: „Dobrze! mała się nie przebudziła“. Drzwi znalazła więcej rozwarte niźli je zostawiła; miała jednak dość siły biedna matka by próg przestąpić i podbiedz do łóżka... Dziecka na niem nie było. Po Anielce nie zostało nic, nic, okrom ładnego małego trzewiczka. Matka wypadła z pokoju, zbiegła ze schodów i zaczęła głową tłuc o ściany. „Moje dziecko! — wrzeszczała — u kogo moje dziecko? kto wziął moje dziecko?“ Ulica była pustą, dom odosobniony; nikt jej nie odpo-