Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzekła Gerwaza. — Dziwne doprawdy masz urojenia!
Mahietta kiwnęła głową z miną zamyśloną.
— Dziwna rzecz — zauważyła Oudarda — że pustelnica tak samo lęka się cyganek.
— Cóż to za jedna ta pustelnica? — zapytała Mahieta.
— Siostra Gudula — odpowiedziała Oudarda.
— Cóż to za jedna ta siostra Gudula? — pytała dalej Mahietta.
— Widać zaraz, że jesteś z Reims; jakże można tego nie wiedzieć, — odparła Oudarda. — Jest to pokutnica ze Szczurzej Jamy.
— Jakto! — zawołała Mahietta — ta biedna kobieta, dla której niesiemy placek?
Oudarda potwierdziła ruchem głowy.
— Właśnie. Zaraz ją zobaczysz przez zakratowane okno wychodzące na Plac Gréve. Ona podobnie jak i ty zapatruje się na tych włóczęgów egipskich, którzy biją w bęben i wróżą publiczności. Nie wiadomo, skąd się u niej wziął ten wstręt do cyganów i Egipcjan. Ale ty Mahietto, dlaczego się tak boisz sam ego ich widoku?
— O! — rzekła Mahietta, tuląc ku sobie głowę dzieciaka — nie chcę, aby mię spotkało to co spotkało Paquette­‑la­‑Chantefleurie.
— A! musisz nam opowiedzieć tą historję,