Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

małżonki pana Jana Montaigu, który go podarował kościołowi; co wcale nie przeszkodziło, że ścięto go później na wzgórzu Montfaucon. W drugiej wieży wisiało sześć innych dzwonów, sześć zaś mniejszch dzwonów umieszczonych było w środkowej wieżyczce razem z drewnianym dzwonem, używanym jedynie w czasie od popołudnia wielkiego czwartku do ranka wielkiej soboty. Quasimodo posiadał zatem w swem państwie piętnaście dzwonów, ale wielka Marja była jego faworytką.
Trudno sobie wyobrazić, jak wielka radość ogarniała Quasimoda w dniu uroczystego bicia w dzwony. W chwili, gdy archidjakon dał mu pozwolenie i zawołał: „Na górę“, przebiegał kręte schody wieży prędzej, niżby kto inny mógł zbiedz na dół. Zdyszany wpadał do przestronnej świetlicy wielkiego dzwonu; przez chwilę przyglądał mu się z miłością i nabożeństwem; następnie przemawiał kilka przyjaznych słów, głaskał go ręką jak dobrego konia, którego czeka długa droga. Po tych wstępnych pieszczotach nachylał się ku swemu pomocnikowi stojącemu na niższem piętrze i dawał znak, by zaczynał. Teraz obaj uwieszali się na sznurze, zgrzytały łożyska i olbrzymi kaptur metalowy zaczynał się kołysać. Quasimodo wzruszony do głębi śledził jego ruchy. Od pierwszego uderzenia serca o śpiżowe ściany