Strona:Wiktor Hugo - Katedra Notre-Dame w Paryżu T.I.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
97

belskie młyny przemoczyły mnie do nitki! Do djabła z biskupem paryskim i jego młynami! Chciałbym wiedzieć, poco biskupowi potrzebne są młyny! Czy ma zamiar z biskupa stać się młynarzem? Jeżeli potrzeba mu do tego mego błogosławieństwa, to udzielam go jemu, i jego katedrze i jego młynom! Tymczasem bardzobym pragnął, żeby te potwory dopuściły mnie do ognia! Oni grzeją się; ładna mi przyjemność! Przypatrują się płonącemu chrustowi; piękne widowisko!
Podszedłszy bliżej, zauważył, że krąg ludzi był zbyt rozległy, jak na grzanie się przy ogniu królewskim i, że napływ widzów miał inną przyczynę, niż chęć przyjrzenia się pięknie płonącemu stosowi.
W swobodnej przestrzeni między ogniem a tłumem tańczyła młoda dziewczyna.
Czy dziewczyna ta była istotą ludzką, czy też rusałką lub aniołem, tego Gringoire, filozof sceptyczny i poeta ironiczny, nie umiał powiedzieć w pierwszej chwili, tak bardzo oczarowało go to cudowne zjawisko.
Nie była wysoką, jednak śmiałe jej ruchy czyniły ją dla oka wyższą. Była brunetką i łatwo było odgadnąć, że cera jej musi mieć w dzień ów piękny złotawy odcień Andaluzki lub Rzymianki. Mała jej nóżka była również andaluzyjską, gdyż w ozdobnym trzewiczku było jej za-