Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Hugo - Katedra Najświętszéj Panny Paryzkiéj.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tyla prawdziwém, że nie tylko każdy symbol religijny, ale nawet każdą myśl człowieka ma w téj ogromnéj księdze swoją stronicę i swój pomnik.
Wszelką cywilizacyę zaczyna teokracya, a kończy demokracya. Prawo to wolności, idącéj po jedności, zapisane jest w budownictwie. Bo, zwracamy jeszcze raz uwagę czytelników na ten ważny punkt, błędem byłoby sądzić, że mularstwo służy tylko do wzniesienia świątyni, do wyrażenia mytu i kapłańskiego symbolizmu, do przepisywania hieroglifami na kamiennych kartach tajemniczych tablic prawa. Gdyby tak było, (to ponieważ w każdém towarzystwie ludzkiém nastaje chwila, kiedy święty symbol zużywa się i zaciera pod wpływem wolnéj myśli, kiedy człowiek wymyka się z rąk księdza, a rozrost filozofii i systemów wgryza się w łono religii) — gdyby tak, powiadamy, było, toby budownictwo nie umiało przedstawić tego nowego stanu ludzkiego umysłu; jego karty miałyby tylko pierwszą stronicę zapisaną, druga pozostałaby nietknięta; jego dzieło byłoby niezupełném, jego księga — niecałą. Ale nie.
Weźmy naprzykład czasy średniowieczne, w których jaśniéj widzimy, bo są bliżéj nas. W ciągu pierwszego ich peryodu, podczas gdy teokracya organizuje Europę, a Watykan gromadzi i rozmieszcza wkoło siebie żywioły nowego Rzymu, zlepionego z leżących przed kapitolem gruzów Rzymu Starożytnego; podczas gdy chrystyanizm idzie grzebać w szczątkach dawnéj cywilizacyi, ażeby znów sklecić wszystkie piętra społeczeństwa, i buduje z tych rumowisk nowy świat hierarchiczny, któremu kapłaństwo służy za klucz sklepienia, słyszysz zarazem w tym chaosie najprzód szmer jakiéjś siły, torującéj sobie drogę, późniéj zaczynasz spostrzegać coraz wyraźniéj, pod tchnieniem chrystyanizmu, pod ręką barbarzyńców, wychylające się z pośród zwalisk umarłych budownictw Grecyi i Rzymu, tajemnicze budownictwo romańskie, siostrę teokratycznego mularstwa Egiptu i Indyj, niespożyty emblemat czystego katolicyzmu, niezatarty hieroglif papiezkiéj jedności. Całkowita ówczesna myśl odbija się w tym ponurym stylu romańskim. Wszędzie tam daje się czuć władza, jedność, tajemniczość, samodzielność Grzegorza VII; wszędzie ksiądz, nigdzie człowieka; wszędzie kasta, nigdzie ludu. Niebawem nadchodzą wojny krzyżowe. Wielki to ruch ludowy; wszelki zaś wielki ruch ludowy, jakakolwiek byłaby jego przyczyna i cel, wydobywa zawsze z ostatniego swego osadu ducha swobody. Nowe prądy wydzierają się na światło dzienne. Oto otwiera się burzliwy okres rzezi chłopskich, młócek taboryckich i religijnych sprzysiężeń. Władza się chwieje, jedność się rozpada. Feodalizm wyzywa teokracyę do podziału, zanim nadejdzie lud, który niechybnie, jak zawsze, udział lwi dla siebie zabierze: quia nominor leo. Rycerstwo wykluwa się z pod kapłaństwa, gminy z pod