szczęścia, błyskających wokoło niego? Cóż znaczyło to oszołomienie ułożone z umysłu? Ta kobieta? Tam? Dlaczego? Jak? — Któż wytłomaczy? Dlaczego on? Dlaczego ona? Zrobionoż go parem Anglji właśnie dla tej księżniczki? Kto ich tu wzajemnie prowadził ku sobie? Kto tu jest oszukanym, kto jest ofiarą? Czyjejże to tym sposobem nadużywano wiary? Czy Boga podejść chciano? Wszystkiego tego nie wypowiadał sobie wyraźnie, raczej tylko nasuwały mu się te myśli poprzez pochody czarnych tumanów, przepływających po jego mózgu. Siedziba ta czarodziejska i nieprzyjazna, dziwny pałac ten nieużyty, jakby więzienie, byłże z ludźmi w zmowie? Gwynplaine doświadczał dziwnie dręczących wrażeń. Krępowały go ciemne siły tajemnicze. Znajdował się niby w szczupłem kole zaklętem. Wola jego, niby z niego wykradana, zdawała się go opuszczać. Czego się tu uczepić? Jednocześnie odchodził od siebie z trwogi i z zachwytu. Czuł, że tym razem bez ratunku już oszalał. Ponure na złamanie karku spadanie w otchłań olśnienia znowu dla niego wracało.
Kobieta spała.
Przy wzmagającem się coraz mocniej wzburzeniu Gwynplaina nie była to już dla niego lady, księżniczka, wielka pani, ale poprostu kobieta.
W duszy ludzkiej zboczenia stale przebywają w miejscach najskrytszych. Złe posiada pośród jej głębi swoje przechody niewidzialne, wiecznie będące w gotowości.
Niewinnymi nawet będąc i czystymi z pozoru, ustrój ten w sobie nosimy. Być bez plamy nie jest to jeszcze być bez skazy. Miłość jest prawem. Rozkosz zasadzką. Bywa upojenie i bywa pijaństwo. Upojenie jest to kochać kobietę; pijaństwem jest chcieć ją posiadać.
Gwynplaine drżał, niemal odchodząc od siebie.
Co począć przeciw temu spotkaniu? Ani osłaniających tkanin fali, ani jedwabistych nigdzie draperyj, ani choćby przystrojeń zbytkownych i zalotnych, lub przesady, wabiącej to wzdraganiem się, to nastręczaniem, nigdzie, słowem, obłoku. Owszem, nagość w całem swojem straszliwem streszczeniu; rodzaj niby tajemniczego wyzywania, bezczelnie rajskiego; cała ciemna strona czło-
Strona:Wiktor Hugo - Człowiek śmiechu (wyd.1928) T.3-4.djvu/214
Wygląd
Ta strona została przepisana.