Przejdź do zawartości

Strona:Wiktor Gomulicki - Kolorowe obrazki.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spała młoda dziewczyna. Obudził ją i spytał o panią. Dziewczyna szeroko otworzyła zaspane oczy i ze strachem odrzekła:
— Jest na cmentarzu...
Obejrzał się za siebie i okiem badał tę ciemną, tajemniczą, najeżoną nagrobkami i krzyżami przestrzeń, na której burza wściekle harce wyprawiała — i dreszcz śmiertelnej trwogi przebiegł mu snać po nerwach, bo zadygotał jak w febrze i rzekł dzwoniąc zębami:
— Ja tam iść nie myślę....
W tej chwili dały się słyszeć bolesne krzyki, zagłuszane jękiem wichru i przez otwartą furtkę wybiegła z cmentarza kobieta z rozwianym włosem i ubiorem w nieładzie....
Wciąż krzyczała okropnym, rozpacznym głosem:
— Ratujcie!.... ratujcie!...
Zbliżyła się do niej młoda dziewczyna i prawie przemocą zmusiła do zajęcia miejsca w powozie. — Skronie jej ogniem pałały, z ust spalonych gorączką wyrywały się słowa bez związku...
Pocztyljon zaciął konie — i powóz oddalił się szybkim pędem...


∗                              ∗

Piękny świat Krakowa zdziwił się niesłychanie, przeczytawszy w jednem z pism czasowych, następną wiadomostkę:
„Nina-Lauretta, prima ballerina naszej sceny, ba-