Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mówię, że nie pójdę za tego obrzydłego, głupiego i złośliwego sknerę, co zdziera biednych ludzi w całym powiecie, jak jego wuj w swojej parafii. Nie chcę być ani sekretarzową, ani konsyliarzową. Jak pan Sarafanowycz będzie ministrem, niech się ożeni z kasą cesarską, jeżeli nie będzie jeszcze próżna do tego czasu, albo niech rozpisze konkurs na żonę dla siebie...
W-a-a-a-as? — krzyknął pan Precliczek tym głosem, na który drżało trzydziestu ośmiu wójtów przy każdym amtstagu. I obracając się do p. Precliczkowej dodał: — Was spricht sie?
— Ja ojcu tego nie potrafię powiedzieć po szw.... po niemiecku — powiedziała Milcia — ale powiem wyraźnie po polsku: ja nie chcę pana Sarafanowycza.
Kreutzhimmeldonnerwettersakermentkrucifixnochamal! — wrzasnął p. forszteher, zrywając się od stołu. I powtórzył raz jeszcze tę formułkę, dodając znowu dla większego nacisku: — noch a mal!
Was popolski? Was nekce?
— Pana Sarafanowycza nie chcę — powtórzyła Milcia spokojnie, wstając za przykładem matki. I obydwie kobiety, przeczuwając burzę, instynktowo zbliżyły się do drzwi.
Kreuzhimmel itd. zaintonował znowu o pół tonu wyżej pan Precliczek, i jak gdyby go własny krzyk zagrzewał jeszcze bardziej do gniewu, schwycił pulpit od nót z fortepianu, i rzucił go na stół między talerze, tłukąc ulubioną swoją szklankę, z której pijał piwo. Widok tej szkody dodał oliwy do ognia. Warts nur, ich werd euch, Kreuzhimmel i t. d., i za pulpitem poleciał gipsowy biust Goetego, tą razą nie na stół, ale na ścianę, gdzie stłukł przypadkiem portret N. Pana, wiszącego naprzeciw Tadeusza Kościuszki, którego umieściła była oddawna Milcia w bawialnym pokoju, i który był tolerowanym jak orzeł biały na byłym cekhauzie miejskim przy ulicy Nowej we Lwowie. Nigdy jeszcze Goete nie stał się narzędziem tak nielojalnego, choć nierozmyślnego czynu. Pan Precliczek biegał po pokoju, jak gdyby stracił zmysły, i wszystko, co tylko mogło być rzuco-