Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bienia, jakie żona woźnego winna tak wysokiemu przełożonemu swojego męża. Pani asystentowa winna to p. kasyerowi, pani kanceliścina panu forszteherowi itd. — porządek publiczny i dobro służby wymaga tego. Biada urzędnikowi, którego żona popełniłaby insubordynacyę wobec jego przełożonego!
Zadziwienie pani Schwalbenschweifowej wobec nadetatowej toalety p. adjunkta, który golił się zwykle tylko w niedzielę, wzrosło do większych jeszcze rozmiarów, gdy spostrzegła, że oprócz świeżuteńkiego kołnierzyka, wdział jeszcze cywilny ciemnozielony surdut, i zawiązał w ogromny „fontaź“ największą i najpiękniejszą swoją niebieską krawatkę, nim udał się do biura. P. amtsdienerowa spostrzegła zaraz, że coś się święci, i wyszedłszy w pół godziny potem na miasto, gdzie spotkała panią asystentowę, zwierzyła się tejże ze swoją obawą, iż p. adjunkt jest — zakochany. Wiadomość tego rodzaju była dla Capowic materyałem tak nieocenionym, jak dla Czasu podróż p. Sartiges z Rzymu do Paryża, lub z Paryża do Rzymu. Nie pisano o niej wprawdzie długich i licznych artykułów wstępnych, ale robiono ustnie nader wyczerpujące komentarze, i udzielano sobie nawzajem uwag i doniesień z szybkością, wobec której używany poza Capowicami sposób przesyłania wiadomości telegrafem jest tylko marną stratą czasu. Tak tedy do południa wiedziano już i roztrząsano to we wszystkich domach capowickich i w niektórych miejscowościach przyległych, że pan adjunkt Sarafanowycz kocha się — stara się — o kasyerównę starszą — nie, o młodszą — nie, o kontrolorównę — otóż nie, bo o siostrę pani pocztmistrzowej i t. d. Musiałbym poświęcić temu przedmiotowi osobny rozdział, gdybym chciał powtarzać wszystkie te pogłoski i zaprzeczenia; wspomnę więc tylko, że jak Sir James Skrzeczkowski w dworach okolicznych, tak i pan Johann von Sarafanowycz w niektórych domach capowickich odegrał nieraz rolę owych winogron, co to nikt ich nie chce, bo kwaśne...
Tymczasem kwaśnym naprawdę był tego dnia tylko p. Precliczek, i pan adjunkt wchodząc na schody, prowadzące