Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o wszystkiem, odczytał mu zeznania pani Szeliszczyńskiej, panny Celiny, pokojówki i kucharki, i wezwał go, ażeby się przyznał do swego galicyjskiego pochodzenia i do swego prawdziwego nazwiska — inaczej do samej śmierci zostanie w więzieniu śledczem.
Mimo całego sprytu swojego, p. Artur poznał dopiero w tej chwili, na co mu się mogła przydać owa kartka, którą mu po drodze do Z... wręczył jakiś nieznajomy. Ale powziąwszy raz na zawsze stałe przedsięwzięcie, nic przybierania żadnych obcych nazwisk, nie chciał korzystać ze sposobności, która mu się sama nastręczała. Byłby może zresztą przezwyciężył swoje skrupuły, ale bał się, że go to zaplącze przy dalszych zeznaniach w sprzeczności i niedokładności, któreby mu zaszkodzić mogły. Obstawał więc uporczywie przy swojem pierwszem zeznaniu.
Nic to jednak nie pomogło. Audytor był zniecierpliwiony. Zwołano sąd wojenny. Sześć dziwnych postaci zapiętych w białe mundury i niebieskie pantalony podniosły dwa palce do góry i przysięgło, że będą sądzić p. Artura „bez względu na moc lub na słabość, na bogactwo lub ubóstwo, na przyjaźń lub nieprzyjaźń, tak, jak za to będą mogli odpowiedzieć wobec Boga i Najjaśniejszego Pana“. Potem spytano winowajcę, czy niema czego dodać lub ująć w swoich zeznaniach i wyprowadzono ze sali. Gdy po chwili wrócił znowu ze swoją eskortą, dowiedział się z odczytanego mu uroczyście aktu, że c. k. sąd wojenny skazał Henryka Szeliszczyńskiego, mieniącego się fałszywie Arturem Kukielskim, jakoteż księciem Arturem Czetwertyńskim, za rozmaite zbrodnie, przestępstwa i przekroczenia na trzy miesiące więzienia, do których mają być wliczone dwa miesiące, przesiedziane w śledztwie, podczas gdy trzeci miesiąc spuszcza mu z łaski JW. major, głównodowodzący w Z...
Stało się: 3-2-1=0. Pan Artur był wykwitowany zupełnie. Audytor oddał go profosowi, profos becyrkowi, becyrk magistratowi, a magistrat pijanemu wartownikowi, który go odprowadził „ciupasem“ o pół mili dalej, gdzie go