Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wadzi do samopoznania, robi wyrozumiałym i sprawiedliwym — tak jak odwrotnie pycha, wynoszenie siebie samego, ślepa surowość sądu, dowodzą braku zupełnego tej boskiej iskierki. Zastosowawszy ten pewnik, od proroków i kapłanów, do „towarzyszów sztuki fryzyerskiej“, przekonamy się jeszcze mocniej, że bohater nasz miał w sobie bodaj cząstkę takiej iskierki, bo był skruszonym i pokornym w duchu i na zewnątrz. Nie przeszkadzało mu to zresztą czuć się bardzo nieszczęśliwym i opuszczonym, nie przeszkadzało mu z biciem serca zaglądać do okna, ilekroć zaturkotało lub zatętniało co na podwórzu. Daremnie! Nie widać było ani listu, ani nikogo z Cewkowic...
Nie mogąc dłużej znieść tego stanu niepewności, pan Artur prosił nakoniec hrabiego Cypryana o posłuchanie i przedłożył mu uniżoną prośbę, by go odesłał do Cewkowic. Hrabia popatrzył na niego ciekawie i gdy spostrzegł, że był mocno zmienionym i wydawał się prawie chorym, coś nakształt litości zarysowało się w dyplomatycznej fizyonomii p. eks-naczelnika obwodu. Począł dobrodusznie tłumaczyć Kukielskiemu, że wobec wart włościańskich i ciągłych patroli, bez paszportu, nie ujedzie pół mili, by nie był schwytanym. Za kilka dni hrabia wybierał się w drogę do Stanisławowa, gdzie miał interes w sądzie, ofiarował się tedy zawieźć tam p. Artura w charakterze swego służącego, i ułatwić mu ztamtąd wyjazd bezpieczny na Wołoszczyznę. Była to wielka ludzkość, mianowicie ze strony tak wielkiego pana, ale p. Artur przyjąć jej nie chciał. Wszelkie względy na osobiste bezpieczeństwo, które go krępowały tam, gdzie chodziło o świętsze i większe rzeczy, ustąpiły tym razem — jakaś siła tajemna parła go do Cewkowic. Zdawało mu się, że widzi Różę zapłakaną, tęskniącą za nim, opierającą się może zakazowi rodziców, czekającą na niego, ażeby mu powiedzieć to, czego jej napisać nie pozwolono. Hrabia nie namawiał go dłużej, kazał mu dać konie i pożegnał go lekkiem skinieniem głowy, wychodząc z pokoju.
Konie! dobre dwa brytany byłyby zasługiwały nie-