Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głowę nad tem, dlaczego N. O. C. C. C. interesuje się do tego stopnia względami panien Kacprowskich dla swego kuzyna, zaprzyjaźnionego przecież z kuzynami królowej Wiktoryi i t. d. Ale spostrzegłszy, że łamanie głowy nie doprowadza do żadnego rezultatu, pan Bogdan dał pokój tej mozolnej i niewdzięcznej operacyi. Przystąpiono do dalszych, urzędowych czynności, do których należały najprzód przygotowania, tyczące się wielkiego zjazdu wszystkich dygnitarzy obwodowych w owej zawikłanej i dotychczas nierozstrzygniętej sprawie sucharów, a następnie, wyprawienie pocztą narodową listu i pakietu, przeznaczonego dla księcia A. C. a wczoraj jeszcze przywiezionego z Zabuża. Adres na tych przesyłkach pisany był ręką kobiecą i opiewał krótko: „Major Jan Wara“. Z raportu komisarza wojennego, pana Zdzisława Podborskiego, wynikało, że jakieś dwie panie ze Lwowa, szukające p. majora Warę, pojawiły się dnia wczorajszego w Zabużu, że nie były zaopatrzone w żaden certyfikat ze strony władz narodowych, i że przeto pan komisarz wojenny, obawiając się jakiej zdrady, grożącej niebezpieczeństwem księciu, zataił wobec tych dam obecne jego miejsce pobytu — ale natomiast podjął się wręczenia mu listu i pakietu.
Nie potrzebuję wyjaśniać, że były to: pani Małgorzata Szeliszczyńska i panna Celina Trzeszczyńska , które dowiedziawszy się w Błotniczanach, iż p. Artur wyjechał do Zabuża, pospieszyły za nim, ażeby się przekonać, czy mu na czem nie zbywa i czy nie potrzebuje pomocy. Pani Podborska przypomniała sobie natychmiast twarze tych pań, widziała bowiem ich fotografie, które p. Artur odebrał był p. Mościszewskiemu, i które ten ostatni mienił fotografiami księżnej, swej matki, i księniczki, swej siostry. Nastąpiła tedy ciekawa scena, w której pani Podborska usiłowała nadaremnie przekonać „księżnę“ i „księżniczkę“, że w szlacheckim polskim domu nie potrzebują bynajmniej taić swego stanu, pochodzenia i nazwiska; pani Małgorzata zaś długo bardzo i usilnie musiała protestować przeciw przypuszczeniu, jakoby nazwisko p. Szeliszczyńskiego było tylko jej pseu-