Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żyłości, a którego obecnie N. P. B. K. weźmie na swój wózek i zawiezie do Cewkowic, gdzie opowiedziawszy wszystkie te szczegóły na ucho i w największym sekrecie p. Melitonowi Kacprowskiemu, poleci go troskliwej i wyjątkowej tegoż opiece i staranności jako osobę, na której nietylko Polsce, ale i wielkiej jeszcze innej części starego kontynentu niezmiernie wiele zależy.
P. Bogdan nie wiedział, jakiemu w tej chwili ma się oddawać uczuciu: czy wdzięczności dla p. naczelnika i dla wszystkich Wysokich władz narodowych, iż jego, niegodnego Bogdana Kołdunowicza z mizernego Telatyna powołały do wykonania tak ważnej, skomplikowanej, zaszczytnej i półeuropejskiej prawie misyi? — czyli te specyalnemu zadziwieniu i odurzeniu z powodu tak niesłychanego faktu, że znajduje się na świecie w ogólności, a w Cybulowie w szczególności, człowiek do tego stopnia przez Opatrzność wybrany, iż zna się i jest „ty a ty“ z księciem Napoleonem, z hrabią Walewskim i z kuzynami królowej Wiktoryi — przyjeżdża z Paryża — i ma być odwiezionym do Cewkowic!.....
Sporą chwilę przesiedział tak p. Bogdan pod temi, radością pognębiającemi wrażeniami, i jeżeli doznawał przytem jakiej przykrości, to jedynie z powodu, iż nie przeczuwając bynajmniej, co go czekało, nie wdział był fraka i białej krawatki, ale w skromnej, do urzędowych przejażdżek przeznaczonej czamarce przybył do Cybulowa, i w tym niestosownym kostiumie ujrzał się nagle wtrąconym w wir jakiejś szalenie zawikłanej dyplomatycznej i gabinetowej akcyi. Lecz wśród zamętu myśli kołujących w jego głowie, jak reguły gramatyczne w głowie demokraty narodowego, zajętego pisaniem jakiego nowego „programu“, p. Bogdan nie znalazł nawet na tyle przytomności, by ekspostulować wobec p. naczelnika za ten ciężki brak formalności. Napoleon, Cewkowice, królowa Wiktorya, Cybulów i Paryż, Telatyn i Tuilerye, hrabia Walewski i N. O. C. C. C. — wszystko to mięszało mu się w jedno niezmierne chaos, z którego niepodobna mu było wybrnąć: czuł on w głowie taki zawrót, jakiego przy spekulacyach metafizycznych doznajemy na