Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

donc, że ona podziela jego idee? Jużci nie o rozwodzie i nie o zniesieniu prawa spadkowego?
Pas précisément o rozwodzie, ale.... (tu książę uśmiechnął się znacząco), ale ta pełna nadziei Błotniczanka twierdzi i stara się udowodnić przykładem, iż nasze teorye o potrzebie jakiego ślubu w ogóle są próżniaczym wymysłem! a potem.... potem rozwód już niepotrzebny.
— Ach czy doprawdy? Panna Odwarnicka jest tedy.... emancypowaną panienką? — I ponieważ ciekawość wrodzona kobietom nad wszelką miarę obudziła się była w pani Podborskiej, zapytała dalej:
— Czy może usiłowała nawrócić księcia do swoich teoryj?
— Zadawała sobie wszelką pracę w tym kierunku, ale nie mogłem przecież żadnego z tych sześćdziesięciu sankiulotów robić nieszczęśliwym!...
Okrzyk przerażenia ze strony pani Podborskiej przerwał dalszą mowę księcia. Wyciągnęła rękę, wskazując na poręcz kanapki ogrodowej, na której siedział książę. Ten ostatni obrócił się, wydał okrzyk, znamionujący także coś nakształt chwilowego ubytku cywilnej i wojskowej odwagi, i zrywając się z kanapki, cofnął się ku pani Podborskiej.
Za kanapką stał ów akademik kijowski, którego oryginał i fotografowaną kopię oglądaliśmy w domu pana Odwarnickiego w Błotniczanch. Był blady i drżący, a w ręku ściskał konwulsyjnie jakieś narzędzie ogrodnicze, które znalazło się było przypadkiem obok kanapy. Ani kropli krwi nie było w jego twarzy, a roziskrzonemi swojemi oczyma patrzył na p. Artura, jak gdyby pragnął kilkoma haustami krwi książęcej przywrócić naturalny koloryt swoim policzkom.
Pan Artur był także blady, i gdybym twierdził, że nie trząsł się trochę, muza historyi nazwałaby mię kłamcą i mściwe Harpie i Erynie zagnałyby mię kiedyś jeszcze do bióra redakcyi Dziennika Lwowskiego pod pretekstem, że zasłużyłem sobie być współpracownikiem tego nie ze wszystkiem prawdomownego organu. Przyznaję tedy, że główny mój bohater trząsł się ze strachu, zapominając, iż poziome to