Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obowiązanym do grzeczności i uprzejmości wobec p. Artura, ażeby okazać chwalebną gorliwość i posłuszeństwo dla rozkazów naczelnego wodza, tak wyraźnie polecających majora, Jana Warę, władzom narodowym. Usadowiono tedy pana majora na kanapie, między panią aptekarzową a panią kasyerową, podano mu fajkę na ogromnie długim cybuchu z kolosalnym bursztynem, i p. naczelnik miasta nałożył i zapalił mu ją osobiście, co wszystko p. Artur przyjął avec une affabilité aussi gracieuse, que charmante, jak pisze do mnie w liście z d. 30 lipca 1863. Dla nierozumiejących po francuzku, należy mi dodać, że powyższe słowa oznaczają, iż p. Artur nie kopnął nogą pospolitego Galilejczyka, spełniającego powyższy swój obowiązek.
Wszystko to było bardzo zaszczytne, ale także bardzo nudne. Lada gimejne (koroniarski wyraz, oznaczający szeregowca) mógł przysiąść się do panny lub młodej mężatki i bawić się jak najlepiej, podczas gdy pan major musiał prezydować na kanapie między dwoma dojrzałemi damami i odpowiadać na zapytania p. aptekarza, dlaczego Wysocki uparł się koniecznie zdobywać Radziwiłłów, zamiast dążyć czemprędzej w inną stronę, np. na Polesie i dlaczego komitet lwowski, zamiast wyprawiać cucyglerów naprzód, ku granicy, ekspedyuje ich w tył, w głąb kraju. Pan Artur umiał oczywiście motywować doskonale wszystkie te ruchy strategiczne, ale to pocieszało tylko p. Odwarnickiego, jemu zaś nie sprawiało najmniejszej przyjemności, ponieważ piękniejsza część płci pięknej nie słuchała go i zajmowała się raczej gimejnymi. Takie to są niedogodności wysokiego stanowiska. Pan major, Jan Wara, cierpiał je na równi z innymi możnymi i wielkimi tej ziemi — narówni np. z p. Żaakiem, który, podczas gdy lud rozchodzi się na piwo, musi w imieniu mieszczaństwa stać pod baldachinem i patrycyuszowskiemi słowy dawać plebejuszom do zrozumienia wysokie swoje zadowolenie, iż się zeszli na zgromadzenie ludowe. Ja sam, gdybym był np. na miejscu p. Widmana, i musiał czasem prezydować w Towarzystwie demokratycznem, rzucałbym nieraz tęskne spojrzenia ku pięknym