Strona:Wielki świat Capowic - Koroniarz w Galicyi.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się to po raz pierwszy i ostatni. Wyznała zresztą matce, że wie o wszystkiem, i płakała gorzko nad swoją niewdzięcznością wobec ojca, który tylko przyciśnięty koniecznością chce ją wydać za Sarafanowycza. Muszę dodać, że płakała niemniej gorzko na myśl o Karolu, z którym może przyjdzie się rozstać i który po części z jej winy ma się stać prawdziwym męczennikiem, dostać się do więzienia! Co za myśl okropna!
Zrobiłem już raz podobno, a to w innej powiastce, którą mi na szczęście szanowna publiczność zapomniała i przebaczyła, tę uwagę, że nasze siostry i kuzynki nierównie są skłonniejsze do oddawania osób naszych na ołtarz ojczyzny, niż nasze kochanki i żony. Gdyby Karol był bratem Milci, sama myśl, że należał do powstania w roku 1863, byłaby ją czyniła szczęśliwą, a druga myśl, że może mieć proces, stracić sposób do życia i nadomiar złego siedzieć w więzieniu, byłaby jej się wydawała tragiczną, ale nie tak okropnie nieznośną jak w tym wypadku.
Słyszę już, jak panna ...owska, panna ...icka, i panna ...owiczówna kładą na karb niepolskiego pochodzenia Milci ten niedostatek czystego zupełnie patryotyzmu. Niech i tak będzie — potrzeba coś przecie zostawić Polkom słowiańskiego pochodzenia przed Polkami germańskiej rasy!
Ale coś potrzeba było zrobić, coś poradzić — przynajmniej ostrzedz Karola, by się miał na baczności. Droga, kochana mama nie mogła przecież odmówić swego pozwolenia, ażeby Kasia pobiegła z bilecikiem, wzywającym Karola na chwilkę rozmowy? Nie, nie odmówiła — pomogła Milci płakać przez parę minut, i poszła przyrządzać ojcu kleik, potrawkę, kluseczki i kompot, podczas gdy Kasia pobiegła z bilecikiem.
Macierzyńska ta koncesya uspokoiła Milcię cokolwiek. Poszła rozmyślać bez płaczu nad zdarzeniami dnia całego, i nie mogła się nawet wstrzymać od uśmiechu, przypominając sobie ambaras ks. Zająca i ks. wikarego w chwili, gdy im podała do protokołu ową stanowczą deklaracyę, że ręka jej już jest przyrzeczoną komu innemu, niż panu Sa-