Przejdź do zawartości

Strona:Wieś opuszczona.djvu/012

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mogą Panowie słynąć, mogą i upadać,
Wiatr im świetność powróci, gdy ią wiatr mógł nadać!
Lecz chłopek hoży, który iest zaszczyt rodzinie,
Nie powstanie iuż nigdy, skoro raz zaginie.

Był czas taki, nim Albion[1] zgnębiły wyroki,
Gdy łatwo człowiek z iedney wyżywił się włoki;
Lekką pracą uzyskał zdrowy kawał chleba,
Miał tyle, a nie więcey iak w życiu potrzeba.
Nie płakał niewinności albo zdrowia straty,
Nie znał bogactw, dla tego prawdziwie bogaty.
 
Inne czasy: kupczący przemysł się rozszerza,
On to ogarnął rolę, wyzuł z niey pasterza;
Na tey łące gdzie przedtém niskie stały chatki,
Przepych pałace stawia, obfity w dostatki,
Więcey ma potrzeb, ieśli więcey się bogaci,
A głupstwo próżney dumie godny haracz płaci.
Te chwile w obfitości tak słodko przyiemne,
Ciche żądze niechciwe na zbytki daremne,
Zabawy, które czerstwém utrzymuią zdrowie,
Co każde wyzna oko, cała włość opowie;
Te uciechy w szczęśliwsze schroniły się kraie,
Zginęła wieyska radość, wieyskie obyczaie.

Wsi luba! w którey słodkie pędziłem godziny,
Władzę tyrana, świadczą twoie rozwaliny....
Ach! tutay gdy się często samotnie przechodzę,
Po roli zaniedbaney i zarosłey drodze,

  1. Dawne nazwisko Anglii.