Strona:Wiadomości Brukowe 205.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   180   —

4) Jużci, poprawdzie mówiąc, niezłe to iest zdanie i iabym na nie przystać gotów — Bo naprzód, byłoby nienaygorzey, gdyby rozumni i dobrzy nie umierali: a potém, choć to ia się przez skromność niby do nich nie liczę; wszelako, z wielkiém przeproszeniem moich następców, calebym się nie gniewał za życie do woli — Ale cóż? — trudno walczyć z przeznaczeniem! — Oto ludzie uczeni oddawna bardzo gruntownie dowiedli, a nieiedenby się może podiął za dobrą pensyą i z katedry tego nauczać, że ludzie na to się rodzą, aby umierali. Co za ważne odkrycie! — Wszak doprawdy, dadź mu tylko greckie nazwisko, któreby się kończyło na -logią, to i nowa nauka! — Ale że ia nauczycielem tey nowey umieiętności nie będę, wiec nazwanie to zostawiam pierwszemu iey professorowi; który ma się oglądać na następujące materye i podług nich układać traktaty.

5} Smierć iest potrzebna! — Bez niey albowiem nie byłoby puścizny i znacznych spadków dziedzicznych — Nie byłoby żałoby i czarney sukni, która tak dobrze przypada do wszelkich twarzy, i tak mocno wszystkie serca porusza. — Nie byłoby ani katafalków, ani katakumbów, z których są dochody pewne; ani wspaniałych pomników, czy mauzoleów, które daią sławę tylu artystóm; ani nagrobków i żałobnych trenów, którym nieieden Poeta winien kęs sławy i pieczeni — Niebyłoby podzwonnego, rzeczy z wielu względów cale zyskowney: a która daie znać miastu całemu, iż iest nowy nieboszczyk lub nowa nieboszczka, którzy umieraiąc zostawili pieniądze — Nie byłoby owych wspaniałych konduktów, które choć drogo kosztują, głaszczą próżną familiyną pychę, a nas włóczęgów bawią i rozrywaią na chwilę — Nie byłoby pogrzebowych mów i kazań, w których za pomierną cenę wystawuią się na podziwienie publiczne nieśmiertelne nieboszczyków talenta, cnoty i zasługi, których za życia żadne śmiertelne oko dostrzedz nie mogło — Nakoniec, nie byłoby styp, które już dziś na nieszczęście z mody wychodzą, a na których przecie, zebrane grono familiyne i przyiacielskie, smaczno zaiadało i spiiało ogromne puhary za zdrowie i pomyślność nieboszczyków — Psuie się świat, czytelniku kochany; iakieś nowo-modne maxymy, wywracaią chwalebne oyców naszych zwyczaie — Cóżby też, pytam się, można powiedzieć rozumnego przeciw stypom? owym pogrzebowym biesiadom i ucztom, na których sztuka mięsa, szklanka i pieczenia, cieszyły w niepowetowaney stracie, krzepiły zwątlone żalem siły, ocierały łzy, wypogadzały czoło i pomagały dźwigać ciężkie brzemię żalu i smutku — Jakkolwiek bądź, ia iestem za stypami i proszę przyszłych nauczycieli moiey nauki o śmierci, żeby im całe poświęcili traktaty — Czy może bydź pięknieysza i obfitsza naukowa materya? — Oto, gdybym był bogatym, przeznaczyłbym testamentem znaczną summę lub dobra niemałe na to: ażeby corocznie, wszyscy moi znaiomi i przyjaciele, po wysłuchaniu długiey i bardzo uczoney mowy, zebrali się na wspaniałą ucztę, gdzieby koniecznie iedli aż do niestrawności, a pili aż do snu ciężkiego, daiącego prawdziwe wyobrażanie śmierci — Taka uczta, byłaby gruntowną moralną nauką; a nauką do poięcia wszystkich — Oto patrzaymy na naturę, bo się na nię[1] we wszystkich umiejętnościach oglądać należy — Nasz chłopek w całey prostocie ducha sprawuie na dzień zaduszny stypę, na którey częstuie dziadów — Sam im usługuie; sam, za dusze wszystkich w swoiey chacie pomarłych, karmi ich i poi, i sam się w ciężkiem krzepiąc strapieniu, upiia i spokoynie zasypia — Taki rodzay stypy, nosi u nas imie dziadów. — Więc iakabyto była dla ubogich staruszków krzywda, gdyby nie było zadusznego dnia; a tenby ustać musiał, gdyby nie było śmierci — Otoż patrzay czytelniku, iaka to będzie o pożytkach śmierci wielka nauka — Wszak doprawdy skompono-

  1. Na nię się też oglądaią wszyscy uczeni, a niektórzy i na gotowiznę.