Strona:Wesolutki światek dla grzecznych dziatek.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gwar, nawoływania, nieopisany hałas, zaległy dziecięcy pokój. Zjawiła się i matka, pytając, co się stało?
— Grzyby! grzyby są w lesie! — wołała Zosia, — Niania nam to oznajmiła. Mamusiu, jakto świetnie!
— Mamusiu, czy jutro rano pójdziemy? spytał Zygmuś, niecierpliwie oczekując odpowiedzi.
— Naturalnie, iż pójdziemy! — uprzedził matkę najstarszy Jurek — nie będziemy się przecież wybierać przez cały tydzień!
Jurek był zupełnem przeciwieństwem Zygmusia. O ile młodszy braciszek lubił, aby wszystkie jego zamiary spełniane były z wiedzą i pozwoleniem rodziców