Strona:Walgierz Aryman Godzina (Żeromski).djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Będziesz u stołu pańskiego obficie jadł i będziesz tęgie wino pił, ile wola.
Duma Walgierz głęboko. Chwieje się jego głowa tam i sam.
— Przysięgę złożysz na wieczny czas, za siebie i za syna, gdybyś go miał z poddanki naszej. A będziesz w poczcie sług jeden z najpierwszych. Przed Mściwem z puszczy staniesz i krok trzymać będziesz w orszaku.
Ściska Walgierz głowę swą żelazem dłoni.
— Proporzec pański poniesiesz i miecz potrzymasz. Strzemię podasz wsiadającemu na koń. I zstąpi na cię łaska pańska. Nie jeden dar cię spotka. Złożysz skarb z darów i z pracy swej, z łupów na wojnie uciułasz mienie. Puści ci wtedy pan osiedle w boru. Będziesz granicy jego strzegł na wzór Mściwa. Jam to dla ciebie uczyniła, ja, Cudna, którą kochałeś i jeszcze w skrytości kochasz. Spojrzyj na mnie dawnemi oczyma, które-m ongi miłowała. Walgierzu, Walgierzu!
Dla ciebie to uczyniłam, przez pamięć twojej miłości. Wypełnij wszystko, co-m rozkazała.
Czy spełnisz wszystko pod przysięgą? —
Przytakuje Walgierz głową strzaskaną od nieszczęścia, a startą i zdeptaną od niedoli.
Mamroce, sepleni, śmieje się, jąka. Szlocha:
— O, duszo moja, duszo moja... Spełnię wszystko, co-ś rozkazała. Wszystko spełnię pod przysięgą...