Przejdź do zawartości

Strona:Walery Przyborowski - Bitwa pod Raszynem.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panu jenerale wszystko. Dalibóg, nie wiem, czemu ja powtarzam po panu jenerale wszystko...
— Więc kiedy nie wiesz, to milcz.
Franc znów wyciągnął się, wytrzeszczył oczy, nastroszył swe straszne wąsiska i patrzał w jenerała jak w tęczę. Ten ostatni mówił:
— Pytam ci się niedołęgo, czy ten mały hultaj nie ucieknie z piwnicy?
Franc stojąc nieruchomie, dalejże powtarzać:
— Pytam ci się niedołęgo... — tu spostrzegł się, palnął się pięścią w usta i zawołał;
— Przebacz panie jenerale, ale ręczę moją głową, że ten mały hultaj nie ucieknie z piwnicy. To jest panie jenerale sklep budowany umyślnie na wino, na dobre wino, na prawdziwy Tokaj, a takie skarby ci przeklęci Polacy umieją dobrze chować... Ja to wiem, bo mi to nie pierwszyzna...
Rozgadał się, postąpił parę kroków na środek pokoju i mruczał swym grubym głosem, machając rękami jak wiatrak.
— Do rzeczy! do rzeczy! — przerwał mu jenerał.
— Otóż panie jenerale, ten mały hultaj stamtąd nie ucieknie, ręczę moją głową, głową huzara węgierskiego. Jak zamknę, tu od sieni, wielkie żelazne drzwi, to i mysz nie wymknie się z piwnicy. Przysięgam na to.
Nie byłby zapewne na pół pijany Franc tak uroczyście przysięgał, gdyby był w tej chwili spoj-