Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Wspomnienie z pośród turni tatrzańskich.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyliczyć mnóstwo nazwisk miasteczek i wsi na Liptowie i na Spiżu, oraz imiona wydatniejszych wierchów w paśmie Tatr Niżnych.
Sam wierzchołek Krywania wąski a długi, drobnemi kamykami zasłany, nie mieści na sobie teraz zupełnie nic, ani znaku mierniczego, ani kopca, nawet nie znać śladu żelaznej piramidy, którą tu w r. 1841 postawili Niemcy na pamiątkę pobytu króla Saskiego na szczycie Krywania. Ważyła ona 17 centnarów, wyniesiono ją częściami na szczyt, tu złożono i ściągnięto śrubami. Z czterech stron monumentu były stosowne napisy, na wierzchu korona. W pierwszą rocznicę wycieczki królewskiej d. 4 sierpnia odprawił na Krywaniu mszę ksiądz kanonik Andreasky w obec 80 osób tu wtedy zgromadzonych, między któremi było 12 panien biało ubranych. Ksiądz dziekan Käser pomnik poświęcił. Nie długo jednak trwał ten ślad ludzkiej chwały. Burza dała początek zniszczeniu monumentu. Piorun w r. 1855 oderwał koronę, a za nim resztę dokonała nienawiść plemienna Słowian do Niemców i Madziarów. Przemazał ktoś napisy na piramidzie, a nakreślił: „Slava slovenom — poklo zdradcom“. Rozerwany na części pomnik chciano zrestaurować i w tym celu wysłano rządcę z Hradku dla podania kosztorysu, ale ten w r. 1860 znalazł monument na Krywaniu tak zniszczonym, że się go naprawić nie dało. Wreszcie nawet czerepu z niego nie zostało.
Sic transit gloria mundi.
Górale na szczycie, o ile ich goście nie potrzebują do podania z torby jakiego napoju lub objaśnienia co do widoku, układają się na skale najwygodniej, śpią lub fajki palą, ale nadewszystko lubią szukać śladów ludzi. Nie ujdzie też tu nic ich bystrego oka. Każden świstek papieru, bilet, wyśledzą i pokażą gościowi. Dbają także o to, aby obecni ich podróżnicy zwyczaju dopełnili i swoje bilety z dopiskiem daty na szczycie zostawili. Kładą oni je wtedy do flaszki lub obwijają w papier i lokują w bezpiecznem miejscu zwykle między głazami pod szczytem.
Odwrót bezpieczny, dobrze z wierzchołka Krywania widoczny, nie mącił nam spokoju, że gdyby nie daleka meta, jakąśmy sobie nałożyli do przebycia dnia dzisiejszego, moglibyśmy sobie byli długo tu ucztować. Wśród cudownej pogody z przykrością opuścić nam przyszło szczyt uprzejmego dla nas Krywania, gdyż rzadko on tak łaskaw dla swoich gości, jak był dzisiaj. Nie wy-