Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starszyzna pasterska; co rok obieralny baca dobiéra sobie sam juhasów, t. j. pasterzy, których ma żywić przez lato i dać każdemu sér z jednego podoju wszystkich owiec na hali. Kierdele t. j. gromady liczą różną liczbę owiec, od kilkudziesięciu bywa ich do 600 sztuk na jednéj hali, roboty przy dojeniu dużo, a gazdowie właściciele owiec według umowy z bacą za czas paszy na hali dostają pewną liczbę funtów sera. Sér wyrabia sam baca i on odpowiada za całość powierzonego mu dobytku, juhasi zaś mają obowiązek paszenia owiec, dojenia i wszelkiéj posługi w szałasie. Gdy owca zaginie, baca i juhasi winni zwrócić właścicielowi wartość straty; jeżeli się gdzieś w turniach zabije, ale owcę znajdą, to skóra z wełną przypada właścicielowi, a mięso pasterzom. Zależy to jednak od dobréj woli lub umowy górali, gdyż łakomy gazda i za mięso każe sobie zapłacić. Bal to i uczta w szałasie, gdy im się trafi mięso, które warzą w żętycy, ale się zdarza najczęściéj śmierdzące, bo nie zawsze się im uda zaraz odszukać zguby, to nie zniechęca jednak szałaśników do pożywania z radością i smakiem przypadkowego daru Bożego.
Bydło w górach, zdarza się, że ginie w czasie paszy. Owce, krowy, woły, konie zalazłszy gdzieś w miejsce, zkąd się wydobyć nie mogą, przy usiłowaniu wydostania się spadają w przepaść zdruzgotane na miazgę. Ze skał Kościelca ponad Czarnym Stawem Gąsienicowym dwa woły się raz stoczyły, z których na dole znaleziono bryłę mięsa pomięszanego z kamieniami. Po spędzeniu owiec na podój przed szałasy juhasi zawsze liczą ich ilość, aby wcześnie się zguby dopatrzéć i jeźli się da,