Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dawało się, że to początek potopu. Ziemia drżała od pędu wezbranych wód; byliśmy odcięci od świata przez zatamowanie komunikacyj. Coraz nowe, często przesadzone wieści nadchodziły o wypadkach zrządzonych przez rozhukany żywioł, z wielką tedy radością powitaliśmy chwilę kiedy deszcz ustał i w naturze powróciła równowaga. Można sobie wyobrazić jakeśmy sobie szczerze winszowali, że nas ta bieda nie zastała na opisanéj teraz wycieczce.