Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnoczeniu rodaków zaborczemi kordonami podzielonych. Zaciera się przez to choć w części prowincjonalizm, a mieszkańcom Kongresówki, Litwy i Rusi z zaboru moskiewskiego nastręcza się sposobność pozyskania paszportu i odetchnięcia swobodą umysłową, jaką się cieszymy obecnie pod rządem austrjackim.
Z nadejściem lata Kraków roi się tłumem gości kąpielowych jako punkt zborny dla udających się do Szczawnic, Krynicy, Żegiestowa, Iwonicza, Rabki albo w Tatry do Zakopanego. Z stroju, z akcentu mowy, sposobu wyrażania się, z ruchu i różnych zewnętrznych oznak poznajemy się nawzajem, omyłki bywają rzadkie. Ziemia nasza szeroka i długa a tém samém pod różnemi wpływami nabierają jéj dzieci różnych znamion złych i dobrych, jak się zdarzy, chociaż nam jedna myśl przewodniczy.
Drogi do karpackich zdrojowisk nie są jeszcze tak utarte, aby się do nich dostawać można bez kłopotów i dużo jeszcze wody upłynie, nim dorównamy w tym względzie kąpielom zagranicznym; lecz godzi się nam to i owo wybaczyć, zważywszy, że z stuletniego blisko letargu pod batem biurokracji niemieckiéj, jeszcze się Galicja zupełnie nie ocknęła, bo ją konstytucyjna swoboda do życia przed kilku dopiéro laty pobudziła. Pokolenie, które niespodziewanie znalazło się u steru kraju, urodziło się i wychowało w szkole germanizacyjnéj, prześladowane za najmniejszy objaw wolnomyślny i patrjotyczny, i dla tego, czego się tknąć w Galicji, to chroma. I tak gdy jedziemy do kąpiel, to po złych drogach, ale co krok mytem i żydem ozdobionych; mosty, jeżeli gdzie