Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po skałach, nim ginie w masie wody Morskiego Oka. Pół godziny idąc pod górę przybyliśmy na grzbiet, gdzie w złomie granitu tkwi z żelaza ulany gruby krzyż, ufundowany na pamiątkę bytności tu Grzegorza Zieglera, biskupa tynieckiego. Naraz odsłonił nam się Czarny Staw. Zalega on znaczną przestrzeń, bo 37 mrg. 639 sąż. kwadr. w skalistéj kotlinie na wysokości 4,986 stóp. Głębiny jego niezmierne przenoszą cztery razy tonie Rybiego jeziora. Wedle pomiarów Staszica Czarny Staw liczy 583 st. od powierzchni wody do dna. Zachwycił nas Czarny Staw swoją pięknością, wszystko tu składa się w całość tworzącą uroczą harmonją. Rozmiary olbrzymie, kształty dzikie, fantastyczne, pokryte barwą mglistą, brak zieloności a na odartych skałach tkwiące brudne płaty wiecznego śniegu, pustota i cisza, lekkim szmerem potoku odpływającego do Morskiego Oka urozmaicona, wszystko to razem wzięte czyni na umyśle niezmierne wrażenie. Poi się dusza urokami przyrody a nasycić się nie może, bo się coraz nowe piękności odkrywają; takie bogactwo wdzięków dziewiczéj natury zdolne wzruszyć i zachwycić nawet zobojętniałą na wszystko istotę. Pomimo to bardzo mało podróżnych zwiedza Czarny Staw, zadawalniając się poznaniem Morskiego Oka. Odkąd tratwa nadgniła, tém mniéj jeszcze puszcza się osób do Czarnego Stawu, bo turystom obojéj płci za ciężko się wydaje okrążać pieszo Morskie Oko. Dzikie turnie Rysami zwane (7,309’) w krąg otaczają Czarny Staw. Od południa, zdaje mi się z wejrzenia, nie da się staw obejść brzegiem, bo się w wodzie spadzisto nurzają skały. Nadzwyczaj zajmującą jest