Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mięguszowkę, Rysy i schodzi wierchami do Białki opodal ujścia Roztoki.
W nazwach różnią się Węgrzy od Polaków, bo przybywając tu licznie od Jaworzyny Spizkiéj dla zwiedzenia Morskiego Oka zowią je Rybiém, a nad niém Czarny Staw Morskiém Okiem, ztąd Rysy nazywają szczytem Morskiego Oka.
Rozpatrując się tak z rozkoszą w nigdy dostatecznie nie wielbionym widoku, zmierzchło się i trzeba było do następnego dnia odłożyć zwiedzenie dokładne Morskiego Oka. Tymczasem Wala odszukał swego syna, co tu miał nas oczekiwać z odzieniem grubszém, żywnością i przyborem herbacianym. Chcieliśmy zgotować herbatę z wody jeziora i spożyć tu wieczerzę, lecz przewodnik radził nie czekać zupełnéj nocy, by się dobrze umieścić na nocleg gdzieś w lesie. Wróciliśmy tą samą dróżyną, kwadrans drogi, do lasu, zboczyliśmy ku Białce po bujnéj borowinie i olbrzymim mchu, gdzie wśród grubych drzew wybrał nam Wala wyborne zacisze. Pierwszą czynnością Walów, ojca i syna, było rozniecenie ognia. Naznosili gałęzi uschłych, lecz tym razem nie suchych, te po chwili buchnęły silnym płomieniem i naokoło ożywiły nas ciepłem. Józef Wala wyrąbał w połowie wysokości zapewne od burzy złamane drzewo, runęła kłoda z hukiem, gałęzie trzaskały od gorąca, a powoli w okrąg ogniska osuszyła się ziemia, że się można było rozłożyć jako tako. Porozwieszaliśmy mokrą odzież, tymczasem zawrzała woda na herbatę, ciepło się zrobiło tak, żeśmy lekko ubrani swobodnie odpoczywać mogli, nie czując chłodu nocnego ani wilgoci, którą