Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gody lub niepogody. Jest to grymaśna piękność z noskiem pełnym much i foch, co się nieraz i u młodziuchnych córek Ewy zdarza, a zatém u tak staréj panny, jaką jest Babia Góra, da się to tém łatwiéj pojąć i wytłomaczyć. Gdy się zasępi i turbanem szarych mgieł zakryje połowę twarzy, wonczas nie poradna puszczać się daleko w góry, nie chcąc się narazić na porządną kąpiel natryskową. Ale myśmy nie raczyli zważać na złe usposobienie téj wszechwładnéj rządczyni chmurami i deszczem na całą okolicę i puściliśmy się daléj. Ta fircykowata zuchwałość nasza obraziła niezmiernie starą piękność, a że podobno piękności ziemskie w wszystkich okresach bytu swego, przed rozkwitem, podczas kwitnienia i po okwitnieniu lubią zawsze mieć własną wolą i wszystko tłoczą pod swoje stopy, więc i my zostali przykładnie ukarani. Rozdąsana wielkomożna pozwoliła nam dojść prawie do samego szałaszu na Pysznéj, lecz gdyśmy się do niego zbliżyli, zawyrokowała: dotąd, a nie daléj, i rzęsistym deszczem zmusiła nas schronić się do szałaszu. Było już po trzeciéj z południa, więc o Bystréj ani marzyć, ale i do domu wrócić nie było jako, bo nietylko deszcz nie ustawał, lecz dla tém gruntowniejszego upokorzenia i sponiewierania nas wziął sobie do pomocy krupy, śnieg i wicher. W tém smutném położeniu pocieszaliśmy się tylko tém, że psom i owcom na polu było jeszcze gorzéj, niż nam, i postanowiliśmy usłuchać mądréj rady bacy i juhasów i zanocować w szałasie. Nocleg w szałasie może być niekiedy bardzo romantycznym; o ile zaś do nas dałby się zastosować ten piękny przymio-