Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Szkice z podróży w Tatry.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z Zakopanego około 9téj przed południem, przed 4tą z południa byłem w Jaworzynie. Mężczyźni zatém nie mający nóg od saméj tylko parady, choć ze stratą czasu tak kosztownego na wycieczkach górskich wolą tam nawet iść pieszo, dokąd przy lepszych drogach możnaby jechać. Najgorzéj na tych jazdach wychodzą kobiéty, które chcąc nie chcąc najbezecniejsze przestrzenie przebywają na wózkach.
Można czasem słyszeć, że w tych górach niepodobna utrzymać dróg w porządku, gdyby je nawet założono. Deszcze nawalne i strugi ściekające z boków gór psują niezawodnie bardzo drogi międzygórskie; lecz gdyby je raz urządzono, jak się należy, mając wszelki do tego potrzebny materjał pod ręką, kamień mianowicie i drzewo, szkody te nie byłyby tak znaczne i z łatwością naprawićby się dały, byleby nie lenistwo i obojętność na własną wygodę, na własne bydło i sprzęt własny. W Żywiecczyźnie, w dobrach arcyksiążęcych, w kilku miejscach widzieć można drogi ciągnące się daleko w góry lasem nad potokami, drogi zbudowane umyślnie do ułatwienia zwozu drzewa z wyrębów, tak równe i porządne, jakich w Tatrach nie spotka się nigdzie, a przecież narażone na te same uszkodzenia, jak drogi tatrzańskie. Jak indzie, tak i pod Tatrami lud ogląda się na dwór, a dwór na gminę, urzędy autonomiczne na nieautonomiczne i na odwrót, więc jak wiele innych rzeczy dotyczących się dobra pospolitego, tak téż drogi, mosty, szkoły poruczone są opatrzności boskiéj.
Roku 1867 Biały Dunajec wezbrawszy w skutek