8 godz. wieczorem przybyliśmy na wieczerzę do Popradu. Nie chcieliśmy się tu drugą noc tułać po różnych kątach, a że na czystem niebie księżyc zajaśniał, po 9 godz. puściliśmy się nocą do Kezmarku.
Ruszyliśmy ze śpiewem, bo noc piękna, romantyczna usposabiała nas wesoło. Trzy nasze budki góralskie potoczyły się gościńcem koło brzegów Popradu i we dwie godziny dostawiły nas na rynek starożytnego miasta Kezmarku.
W dwóch przeciwległych hotelach przyszło nam się rozgościć: u Humińskiego i w miejskim, tak zwanem: „Hotel Kesmark“, bo dla 12 osób nie było w jednym hotelu dość miejsca na nocleg w czasie największego ruchu gości pod Tatrami.
Następny piąty z kolei dzień naszej podróży miał być ostatnim i obejmować nową osobliwość tatrzańską: Bialskie Pieczary, dopiero co odkryte i urządzone dla gości do zwiedzania.
Rano z Kezmarku nie łatwo się nam było wybrać, bo poprzedniego dnia wstaliśmy przed świtem, a po północy spać poszli, zatem wczas wstawać nikomu się nie chciało, przytem jedni oglądali miasto, drudzy kupowali wino, inni kwiaty alpejskie z Tatr, naklejane sztucznie na kartonach u Teresy Kussman, któreśmy jako pamiątki poprzywozili rodzinom i znajomym. Znaleźli się tu rodacy w Kezmarku, których jako znajomych odwiedzić trzeba było; dość, żeśmy ledwie o 8 godz. rano wyruszyli w drogę, zatrzymując się jeszcze po ulicach.
Pogoda piękna nam dziś sprzyjała, chociaż wierzchołki Tatr tonęły we mgle. Drogę tę jednak już dużo razy przebywałem, dla mnie więc z powodu mgły straty nie było, ale towarzysze moi niektórzy, co tędy pierwszy raz jechali, narzekali na brak czystego widnokręgu, Tatry bowiem od wschodu zupełnie inaczej, niż zkądinąd się przedstawiają, a zwłaszcza Łomnica, która tylko z okolicy Kezmarku w całej okazałości się jako królowa prezentuje.
Bliższym, chociaż złym szlakiem puściliśmy się na Rakuzany tuż za Kezmarkiem i o 9½ godz. przy Szarpańcu wjechali na gościniec prowadzący od Beli. Tu poczyna się piękna, lesista dolina zwana „Kotliną“, która się daleko ciągnie wzdłuż wapiennego grzbietu Tatr nad Koperszadami. W niespełna 3 kwadranse ztąd ujrzeliśmy nowe domostwa i pośród nich wodotrysk. Jest to właśnie dziś nowa osada, świeżo zaimprowizowana stacya klima-
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Naokoło Tatr.djvu/46
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.