sposobem nasi sąsiedzi mogą się obejść bez pobierania opłat kopytkowych.
Kościoły na Orawie świadczą o staranności miejscowych dusz pasterzy; nie zoczyliśmy nigdzie na zewnątrz zaniedbania czy to w samych świątyniach, czy to w ich ogrodzeniach, a gdzie widniał nowy kościół, to zbudowany w czystym stylu romańskim lub gotyckim. Nigdzie w całej podróży naokoło Tatr nie trafiło mi się spotkać kościoła w stylu, tak zwanym u nas humorystycznie, austryackim. Za typ owego niby stylu, służy kościół na Podgórzu przy Krakowie.
Im dalej zapuszczaliśmy się w głąb doliny Orawy, tem okolica poiła nas coraz piękniejszemi widokami. Przy Podbieli uchodzi do Orawy dolina i silny potok Studzieną zwany. Są to wody z Tatr, z pod Rohaczów. Dolinę Studzieną ogląda się wyraźnie z Osobity, z Bobrowca lub Wołowca, grzbietu gór, okalających od zachodu dolinę Chochołowską.
Za Podbielą kręci się gościniec, prowadzony ciągle po nad korytem rzeki Orawy; omija tu i ówdzie sterczące nad samym brzegiem skały, i przerzuca się po mostach na drugą stronę wody gdzie teren więcej budowie szosy sprzyja. W ostatnich latach znać w wielu miejscach ulepszenie gościńca, przez zmianę kierunku dla kół dostępniejszego. Mijaliśmy od Twardoszyna wsie: Krasną Horkę, Niżną, Podbiel, Kriwą i Dłuhą. Z tej ostatniej, gdyśmy wyjeżdżali, ukazał się nam na wysokiej górze, jakiś z ponad lasu sterczący klasztor z kościołem, w postaci nader fantastycznej. Górę tę okrąża w półkole gościniec tak, że nam się wnet tenże sam kościół, już trochę zrujnowany przedstawił z przeciwnej strony. Zaciekawieni malowniczem położeniem starej budowli, pytaliśmy się o nią ludzi we wsi Sedljacce, u stóp góry położonej. Tyleśmy się jednak mogli dowiedzieć, że gdy przykro było ludziom chodzić do kościoła na wierzchu góry, wystawili sobie na dole nowy, mały, ale bardzo piękny; stary zostawiając zębowi czasu na zniszczenie.
Gdy nam słońce za mocno dokuczało, szukaliśmy po firmamencie, aby jednej chmurki, coby pożądanego teraz cienia użyczyć chciała, ale napróżno. Nie dla wygody turystów tworzą się obłoki nad ziemią, a zresztą, któżby ludziom dogodził! Marzymy o lazurowem niebie, gdy nam szaruga dokuczy, mając lazur, wzdychamy do chmurnego nieba! Wśród dokuczającej nam teraz
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Naokoło Tatr.djvu/14
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.