Od północy Bieskidy z królującą im Babią Górą, od południa Tatry w całej rozciągłości. Ostatni to punkt na zachodzie z gościńca okrążającego Tatry, zkąd je można oglądać w takiej okazałości, bo już dalej regle Orawskie zasłaniają główny rdzeń tych gór.
Z Hłodówki stoczyliśmy się prędko na dolinę Orawicy do wsi Witanowy. Silny potok mija się tu raz wraz, to po mostach, to w bród i przebywa o sady: Czimhową i Ljeszek, nim dojedzie się do Terszczeny, miasteczka, gdzie się napotyka główny gościniec z Galicyi przez Jabłonkę wiodący do Węgier. Terszczena tak jest małą mieściną, że aż trudno było uwierzyć, aby się tu niższe gimnazyum utrzymać mogło. Dawniej uczęszczało doń wielu Podhalan, gdy po łacinie nauki w niem wykładano, ale teraźniejszy język wykładowy madziarski, odstręcza naszych od szukania nauki na Węgrzech. Dwie godziny zeszło nam na przebyciu przestrzeni dzielącej Chochołów od Terszczeny, a chociaż była już pierwsza z południa godzina, puściliśmy się na etap obiadowy do Twardoszyna, największego miasta na Orawie. Trzy kwadranse jadąc ciągle nad brzegami Orawicy, wtoczyły się trzy budki góralskie w ulice dosyć wtedy (była to niedziela) ożywionego miasta z dwoma kościołami.
Dlaczego rząd węgierski stolicę Orawy umieścił w Kubinie, a nie w Twardoszynie, to tylko szukać należy powodu w niechęci do ludu Słowackiego. Cały komitat Orawski zajmują Słowacy, z wielu polskiemi osadami, i ci muszą w wszelkich interesach urzędowych ciągnąć na południowy kraniec powiatu do Kubina, mając w środku, miasto Twardoszyn, jakby z natury przeznaczone na siedzibę żupaństwa Orawskiego.
Właściwą tętnicą Twardoszyna jest rzeka Orawa, która już po połączeniu się wyżej Czarnej i Białej Orawy, a tu Orawicy, staje się spławną dla drzewa. Dowożą go tu na kołach górale nasi z polskich, a zwłaszcza z Zakopiańskich lasów, zkąd już wodą dostaje się do kolei w Kralowianach nad Wagiem. Szeroko się toczy Orawa pod Twardoszynem. Most nad nią liczy przeszło 100 metrów (316 stóp) długości. Myśmy tu zastali tymczasowy most drewniany; z dawniejszego uniesionego wezbranemi falami Orawy zostały murowane filary, które właśnie restaurowano, a jeden nawet z gruntu odbudowywano. Ogromne stosy desek, łat i obrobionego budulca zalegały brzegi rzeki, czekając spławu przy
Strona:Walery Eljasz-Radzikowski - Naokoło Tatr.djvu/12
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.