się czegoś o swem pochodzeniu. Dotychczas wiedziała tylko, że jest córką człowieka, który w niebezpieczne wplątany zamiary nie mógł do niej przyznać się otwarcie i musiał ciągle przed światem ukrywać swe imię i stanowisko. Wszystkie jej zaś wspomnienia z lat dziecięcych miały jakoś tak niezwyczajną barwę, tak romantyczny urok, że wyglądały raczej na płody poetycznego urojenia, niż ostępy z rzeczywistego życia.
Spodziewając się w tej chwili porządanego nakoniec wyjaśnienia, przypominała sobie skwapliwie wszyskie zagadkowe zdarzenia, jakie w jej krótkiem zdarzyły się już życiu.
— Jak daleko sięga moja pamięć — ozwała się po chwili — przypominam sobie dobrze, że małem dzieckiem mieszkałam w jakiemś małem miasteczku, gdzie daleko, w pośród Mazurów podobno.... Przypominam sobie dobrze matkę moją i człowieka, którego nazywałam ojcem.
Czoło nieznajomego coraz grubszemi zasuwało się chmurami, a oczy nieruchome utkwiły w ziemię.
— Matka moja była młoda i ładna — ciągnęła dziewczyna dalej — Ojciec..
— Mąż jej — poprawił maziarz.
— Mąż jej wydawał mi się znacznie starszym. Był kowalem, trzymał dużo ludzi w swej kuźni i rzadko tylko pokazywał się w pokoju, gdzie mieszkałam z matką. Pamiętam dobrze, że na mnie niemiłem zawsze patrzył okiem, a z matką były nawet częste kłótnie, których ja bywałam przyczyną.
Nieznajomy poruszył się w siedzeniu, jakby
Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/452
Wygląd
Ta strona została przepisana.