Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

do córki — te niedorzeczne baśnie zabobonnego ludu ciągle tkwią ci w głowie. Mówisz o nich nieustannie.
— Ależ kochany papo, mię to wszystko zajmuje niewymownie. Wszystkie te wieści mają w sobie jakiż urok tajemniczy, w tyra dworze opuszczonym, zamkniętym dla wszystkich, jest coś romantycznego.... Mimowolnie przypominają się powieści Walter-Scotta.
En effet — szepnęła hrabina, która obok wielu szlachetnych przymiotów miała te dwie główne wady, że za często wmawiała w siebie migrenę, i powtóre zanadto powoli przychodziła do poznania, jak niedorzecznie i śmiesznie jest plątać bez potrzeby francuzkie zwroty i wyrazy w tok ojczystej mowy.
Każenie i znieważenie rodzinnego języka u narodów, mających samodzielność polityczną — niech nam wolno będzie powiedzieć to nawiasem — może być tylko wadą, śmiesznością, głupstwem po prostu, u nas, gdzie, jak dotąd rzeczy stoją, główne i jedyne tętno narodowego życia wcieliło się w język, jest ono czemś więcej jeszcze, a temsamem na dwójnasób sroższe zasługuje potępienie. Zaniedbywać w mowie potocznej język ojczysty na korzyść obcego, jestto odrzucać samowolnie jedyną, lojalną dziś broń, podtrzymającą narodowość naszą. Chełpić się znajomością języka francuzkiego dziś, kiedy każda kucharka mówi po francuzku, może być tylko dowodem nieprzebranej głupoty i próżności. Na szczęście ludzie z wyższem wykształceniem, wyższem pojęciem, dawno uwolnili się od tej wady, a od dnia do dnia staje się ona coraz wyłączniejszą cechą charakterystyczną tej tylko części tak-