Strona:Walery Łoziński - Zaklęty Dwór.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tańszych i doskonalszych jak inne karczmy, tak rozgłośnej wzdłuż i wszeż używała reputacji i tak świetnym cieszyła się powodzeniem.
Garbaty Organista obok wódki, piwa, miodu i dalszych tympodobnych artykułów, handlował jeszcze innym, wyższego rzędu spirytusem, który mu podobno największe ze wszystkich przynosił zyski, posiadał żywy i bystry dowcip i co główna, umiał zawsze w jaknajlepszy użyć go sposób.
Należy to do najzwyklejszych nieszczęść wszystkich ludzi dowcipnych, że jak łatwo jednają sobie przyjaciół i wielbicieli, tak nierównie łatwiej jeszcze ściąga ją sobie na kark wrogów i przeciwników.
Nasz Organista był najzupełniejszym z tej reguły wyjątkiem. Dowcip jego mnożył mu codziennie przyjaciół, a nigdzie i nigdy nie wzniecił nienawiści. Bo też nikt inny nie umiał zręczniej od niego zastósować się w jednym mgnieniu oka do natury i usposobienia tego, z kim mówił.
Garbaty Organista był inaczej dowcipny z chłopem, inaczej z przechodzącym małomieszczaninem lub szlachcicem chodaczkowym, inaczej z prywatnymi oficjalistami a spieszącymi na wesela i odpusty popadjankami. Wszystkich razem i każdego z osobna potrafił zabawić na umór, a choć z częsta gęsta i jakieś uszczypliwe wymknęło mu się słówko, to padało ono zawsze na karb kogoś nieobecnego. Przebiegły żyd jak ognia unikał w oczy wszystkich uszczypliwości, a jakby instynktem odgadywał zawsze co i kiedy należy pominąć.