Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

blicznego życia. „Nietylko Wielkopolska (mówi dalej autor prześlicznych wspomnień o Chłapowskim, z których niejeden ustęp żywcem tu wcielamy) zaciągała się pod znaki wywieszone przez Jenerała; zewsząd pokrewne szlachetnością dusze spieszyły do Turwi. Bywało, obok sędziwiejącego gospodarza, widnieje zdala wyniosła postać jenerała Zamoyskiego, który z wyrytem na twarzy cierpieniem świecił jak grobowy pomnik Polski, a także poważne oblicze księcia Leona Sapiehy; tu Montalambert serdecznie bywa powitanym; tu Antoniewicz i jego bracia zakonni znajdują i przyjęcie i poparcie. Tu emigracya nasza, zatęskniona do kraju, naprzód szuka schronienia. Nie brak tułaczów w domu turewskim, który dla nich chowa bliższą a tkliwszą niż dla innych gościnność. Niejeden, dzięki zabiegliwości gospodarza, znajduje los stalszy na ziemi ojczystej. Najprzedniejsi mowcy kościelni, jak Kajsiewicz, odzywają się w przyległej do pałacu kaplicy; niejeden poeta szuka tu natchnienia, że tylko przypomnieć tego, co dozgonną czcią i przyjaźnią związany, wdzięcznym opiewał wierszem: „Turwi lilie, Turwi fiołki, Turwi wawrzyny[1].

Ale tym „liliom i wawrzynom Turwi“ nie zabrakło i cierni. W r. 1849 pani Koźmianowa doznała ciężkiego przypadku na kolei żelaznej Radominie, który ją na zawsze pozbawił zdrowia ciała i umysłu, i wkrótce potem umarła. Krzyż to był wielki dla starych rodziców i dla męża; lecz z krzyża nowe życie: Koźmian został księdzem. Tuby zacząć wypadało nowy rozdział niniejszej pracy, jako dalszy ciąg biografii Jenerała, i tu właśnie przerwać ją muszę. Bo choć skończyło się życie Koźmiana, żadna z tych wielkich spraw, z któremi zrosło się jego serce, nie zakończona… Bóg chowa ich rozwiązanie w swem ręku, aż spełni się miara naszych cierpień i naszego oczyszczenia a także — i miara niesprawiedliwości z drugiej strony! A któż wyliczy, kto zna wszystkie wysługi Koźmiana rodakom przyniesione; chyba Ten

  1. Przegląd Lwowski. maj 1879. — „Tu rwij fiołki, tu rwij wawrzyny, co je sadziła ręka hetmana.“ Do Mistrzów Słowa, wiersz Stan. Koźmiana.