Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zatytułowałem ten rozdział służbą obywatelską Jenerała, może mniej właściwie, bo w szerszych kołach mało go wówczas widywano, zwłaszcza przez pierwszych kilkanaście lat. Żył pod klątwą opinii, która go jako sprawcę upadku powstania na Litwie potępiła, a mało komu przychodziło na myśl, że Jenerał dlatego tylko siebie nie broni, że mówić o sobie nie chce, a tem mniej oskarżać drugich. Taka cnota rzadką jest wszędzie; cóż dziwnego, że się jej nawet nie domyślano! Pomimo to, i w tym czasie szedł ręka w rękę z ludźmi, co stali na czele prowincyi, i o tych ludziach chcę naprzód wspomnieć; o jego własnej, chrześciańsko-obywatelskiej działalności później będzie mowa.
Powstanie r. 1831 ściągnęło na kraj wielkie klęski polityczne i ekonomiczne, ale pod pewnym względem oddziałało zbawiennie, wstrząsnęło do głębi spółeczeństwem, wprowadziło umysły na poważniejsze tory, obudziło większą gorliwość i chęć służenia krajowi; gdziekolwiek znaleźli się mężowie silniejsi a rozumnej inicyatywy, wszędzie tworzyły się koło nich grona działające zbiorowo. W r. 1835 wrócił do Poznania Marcinkowski, dzielny żołnierz, lekarz znakomity; w wyprawie na Litwie, na obu tych polach, świetnie się odznaczył. Podczas szarży bywał w pierwszej linii; gdy się skończyła, opatrywał rannych, potem znowu biegł do boju. W czasie marszu na Wilno, posłany do Giełguda, aby go do pośpiechu nakłaniał, gdy poruszyć go nie mógł, ze zmartwienia ledwo się nie rozchorował. Po wejściu korpusu polskiego do Prus, prosił Chłapowskiego jen. Kraft, by Marcinkowskiego przysłał do Kłajpedy, gdzie się srożyła cholera. Pruscy lekarze bardzo się jej bali, i nie inaczej jak w płaszczach ceratowych, w masce z ceraty i w ceratowych rękawiczkach, oglądali chorego. Marcinkowski przeciwnie, skoro wszedł do sali, zrzucił z siebie mundur, zawinął rękawy od koszuli i począł starannie badać cholerycznych, jakby najniewinniejszą dotknięci byli chorobą, czem pruskim lekarzom wielce zaimponował, a w chorych tyle wzbudził ufności, że wielu wyzdrowiało. Przez sześć tygodni z takiem poświęceniem pracował w Kłajpedzie, że cała ludność za zbawcę