Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
77

z winem, zimnem mięsiwem i ciastem i powtarzała półgłosem rozmaite rady i ostrzeżenia, sto razy już wypowiadane — dopóki nie dano sygnału i konduktor nie przyszedł pytać o bilety. Wówczas raz jeszcze uścisnęła młodą dziewczynę i z ciężkiem sercem stanęła na platformie, czekając aż pociąg ruszy.
Gdy jednak odezwała się przeraźliwa świstawka i wagony, zrazu wolno, potem coraz szybciej oddalać się zaczęły, aż zginęły w tumanach iskier i pary; gdy wreszcie cisza zaległa gwarny dotąd dworzec — Teodozya spojrzała w koło siebie z przerażeniem i szepnęła, podnosząc ręce do oczu, jakby zasłonić je chciała:
— Co ja uczyniłam? Co powie na to Wacław?


W jasne, słoneczne południe Regina stanęła u celu swojej podróży. Zrazu oszo-