dział, że wrazie przeciwnym nie usiądzie do stołu.
Rzeczywiście czekano na niego.
W usposobieniu, w jakiem się Wacław znajdował, fakt ten sprawił mu podwójną przykrość. Zawahał się chwilę, chciał powiedzieć, że jest słaby i obiadu jeść nie będzie; ale pobudziłby tem tylko troskliwość matki i nie uniknął jej widoku. Poszedł więc w milczeniu ją powitać.
Pani Julska była bardzo niespokojna; wypieczone rumieńce świeciły na jej twarzy, zwykle tak jednostajnie i matowo bladej, a figlarne loczki, w które ostatnie miesiące wmieszały dużo srebra, drżały lekko nad jej czołem.
Pomimo to Wacław urzędownie pocałował ją w rękę i zapomniał nawet przeprosić za spóźnienie. Nie potrafił zdobyć się na nic więcej; chmurny i przybity, asystował raczej, niż uczestniczył w obiedzie. Nie uszło to bacznego oka matki;
Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/36
Ta strona została skorygowana.
26
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/ff/Waleria_Marren%C3%A9_-_Przeciw_pr%C4%85dowi_Tom_II.djvu/page36-1024px-Waleria_Marren%C3%A9_-_Przeciw_pr%C4%85dowi_Tom_II.djvu.jpg)