Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
332

— I przekonaliśmy się, że to daremnie.
Wlepiła w niego przenikliwe, pytające spojrzenie.
— Czy tak znajdujesz?
Był w jej głosie dźwięk serdeczny, który brzmiał dla niego echem przeszłości. Ocknął się w nim człowiek dawny, czoło zajaśniało dawną dumą, wzrok się zapalił.
Reginol — zawołał.
— Zdobyliśmy zawsze cośkolwiek, Wacławie, to, czego nie posiadaliśmy dawniej, co nam stanęło na drodze szczęścia i zmusiło do rozłączenia: byt, chociaż skromny i pracowity.
Była przejmująca słodycz w tych słowach i w spojrzeniu które im towarzyszyło.
— Regino! — powtórzył głosem, który tłumił wzruszenie. — Nie śmiałem o tem marzyć, ja, zwyciężony życiem, ja, co nic ci dać nie mogę z tego co pragnę.