Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
331

lepiej niż talentem. Ja także z trudem i walką zdobywam chleb powszedni.
— To zupełnie co innego — zawołał z goryczą. — Ty jesteś przynajmniej na drodze do sławy.
Na wargach jej zarysował się uśmiech smutku, szyderstwa i dumy.
— Och! — szepnęła — sława! Widziałam, zapomocą jakich środków ją się zdobywa. Ja o niej nie marzę; kosztuje zbyt drogo.
W oczach jej mignęła błyskawica.
— Mogę ci to samo powiedzieć — podjął znów Wacław. — Pukałem do drzwi fortuny niezmordowanie i przekonałem się, że jest to nikczemna zalotnica, że ludzie nie spotkają jej nigdy w blasku dnia, na prostej drodze, bo trzyma się zaułków i cienia.
Wyciagnęła ku niemu rękę.
— Więc stoimy na równi — wyrzekła — Szliśmy wytrwale obraną drogą.