Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom II.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
98

— No cóż, mów pani śmiało — zachęcał tonem łagodnej perswazyi, jakby chciał zdobyć sobie jej ufność. — Czyż to co pani żądasz jest tak trudnem?
— O nie! — zawołała — chociaż... ja sama nie wiem...
A widząc oczy jego w siebie wlepione, dodała z nagłą determinacyą:
— Ja chciałabym zostać aktorką.
Być może iż dyrektor spodziewał się tego, gdyż był o tyle wprawnym w odczytywaniu twarzy ludzkich, o ile nieumiejętną była w tej sztuce Regina. Niepodobna było odgadnąć, co myślał o jej uzdolnieniu, ale to pewna, że przyjął te słowa z ojcowską niemal dobrocią, bo odparł:
— Jesteś bardzo młoda, moje dziecię, daruj że ci tak mówię. Czy zależysz sama od siebie?