Przejdź do zawartości

Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
56

chciałam ażeby był prawdziwym człowiekiem.
Pani Julska uśmiechnęła się słodziej jeszcze niż zwykle i kładąc rękę na ramieniu swego gościa, wyrzekła łagodnie:
— Powiedz mi, czy tak bardzo ci na tem zależy, ażeby Wacław Julski pomnożył liczbę adwokatów bez spraw, doktorów bez pacyentów, lub inżynierów bez pracy, których widzimy tylu na bruku warszawskim?
— Dlaczegóż ciocia w tak smutnych kolorach maluje przyszłość jego? — zapytała zdziwiona.
Pani Julska spojrzała jej w oczy.
— Bo — wyrzekła — w dzisiejszych czasach początki są zawsze trudne; powinnaś wiedzieć o tem, Dosiu.
Czarne brwi kobiety się zbiegły. Tak ona rozumiała to doskonale, wiedziała o tem z własnego doświadczenia.