Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
232

Słuchał w milczeniu, przyznając tym sposobem słuszność.
— Bo widzisz — mówiła dalej stara panna — gdybyś ty wyobrażał sobie tylko, że ją kochasz, gdybyś nie był zupełnie pewnym swego serca...
— To co? — przerwał gwałtownie.
— To — odparła powoli, nie spuszczając z niego wzroku — byłoby lepiej, żebyś ją porzucił odrazu.
— Znowu mi o tem wspominasz? Jesteś okrutną prawdziwie! Czyż nie masz dla mnie rady innej?
— Rady? — powtórzyła. To już źle kiedy kto pyta o radę, bo sam w sobie znaleźćjej nie może. Na twojem miejscu tysiące ludzi nie namyślałoby się ani chwilki. I dlatego właśnie trwożę się o twą przyszłość. Życie jest walką, Wacławie, pracą, trudem, a ciebie wychowano jedynie do używania.