Strona:Waleria Marrené - Przeciw prądowi Tom I.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
191

dą, zbyt piękną, zbyt niedoświadczoną, by pierwsze kroki stawiać o własnej sile... ona, co nie miała nawet pojęcia niebezpieczeństw, jakie otoczyć ją mogły.
Powody te były dostateczne, ażeby nie pozwolić Reginie na wykonanie nieoględnych zamiarów. Prócz tych jednak, miał jeszcze inne. Nie wątpił że potrafi przezwyciężyć dumę sieroty, z którą w tej chwili walczyć było niepodobna; nie wątpił, że matka jego nie będzie opierała się w końcu spełnienia tego, co uważał za święty obowiązek honoru i co być nie przestało najgorętszem pragnieniem jego serca. Ale nie chciał wtajemniczać świata w domowe zatargi, które wybuchnęły nagle nad świeżą mogiłą Jasiennickiego. Czuł dobrze, iż zatargi te były hańbiące dla niego samego i dla pani Julskiej.
Regina więc nie mogła mieć w Warszawie innego schronienia nad dom jego matki, a skoro to było niemożliwe, nie