Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

hardym, nieugiętym duchem przejął życie, jakie sam wyrobił sobie.
Nie było w nim śladu nikczemności żadnej; nie chciał, nie raczył łudzić samego siebie; nie umiał zapominać i gardził tem, co ludzie zwykle nazywają — pociechą, a należał do rzędu istot wybranych, dla których niema środka pomiędzy szczęściem — a rozpaczą.
Miał słuszność: powieść jego życia zawierała straszną naukę; można było postawić to serce strzaskane na niebezpiecznych skałach życia, jako drogowskaz, kędy są ścieżki zaguby.
Długo bardzo rozpamiętywałem dzieje życia jego, aż wszystko stało się dla mnie jasnem i zrozumiałem, aż przejrzałem do głębi serca zmarłego i odtworzyłem powieść jego życia, powieść, którą tu podaję, jak ją znalazłem w papierach jego.




LIST I.
EDWARD DO ALBINY.

Czas i przestrzeń stanęły pomiędzy nami, siostro moja, ale nie zdołały zerwać nici serdecznej, która wszędzie i zawsze, od kolebki samej, jednoczyć nas nie przestaje. Ja potrzebuję w to wierzyć, bo inaczej zamilkłaby najczystsza struna mego ducha, najjaśniejsza gwiazda zgasłaby na mojem niebie. Od najpierwszych lat, Albino, byłaś