Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

loseum bo nie miałem odwagi wrócić z nią na ziemię do ludzi. Bądź jak bądź, odnalazłem ją, zdobyłem znowu; pod ciepłem miłości mojej mogła wrócić do życia, mogła odzyskać szczęście i ufność. Jam wierzył że tego cudu dokazać potrafię, bo w tej chwili kochałem ją bez dumy i szału, a miłość moja przeszedłszy przez próby ognia, stała się czystą i jej godną, w chwili właśnie gdy potępiały mnie pozory i fakta, w chwili w której słusznie zwątpić o mnie mogła.
Milczeliśmy oboje, bo jakież słowo mogło sprostać uczuciom? Zapomnieliśmy o reszcie świata, ale świat nie zapomniał o nas.
Słońce poczynało chylić się do zachodu i lekki chłód wieczorny czuć się dawał, gdy na płaszczyźnie muru, obok naszych przedłużonych cieni, zarysawał się cień trzeci. Podniosłem oczy: przy nas stał Herakliusz z ciepłym szalem na ręku; niespokojny snadź o księżniczkę, przychodził po nią.
Na widok tego człowieka, którego obwiniałem w duchu o wszystko złe przecierpiane i spełnione, krew uderzyła mi gwałtownie do twarzy. Spojrzałem na Idalią: była spokojną; na jej twarzy błąkał się ten sam cierpliwy, zaświatowy uśmiech. Herakliusz, równie jak i ja, był dla niej zaledwie wspomnieniem.
Od czasu jak ją tu zobaczyłem, myśl nawet jakiegobądź związku między niemi, nie przeszła mi już przez głowę; zapomniałem zupełnie o plotkach i domysłach świata, o tej rozmowie posłyszanej przypadkiem, która tak przeważnie wpłynęła na szaleństwo moje. Widok hrabiego przywiódł mi to wszystko na pamięć, a on, zobaczywszy mnie, cofnął się o kroków kilka jak przed widmem; twarz jego pogodna, dumna, zwycięzka nieledwie, przeszła przez wszystkie fazy niepokoju, gniewu i nienawiści. W tej chwili nie strzegł uczuć swoich, niespodzianość spotkania zaskoczyła go znienacka i odsłoniła wszystko brudne i mę-