Strona:Waleria Marrené - Życie za życie.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zowie logiką i zdrowym sensem, a będziesz miał odpowiedź.
W istocie, dla Herakliusza Idalia była tem wszystkiem; ironiczna gorycz prawdy dźwięczała w jego głosie. Mógłże ją kochać i tak sądzić, tak przemawiać o niej?.
A jednak w jego głosie była ukryta radość, która nie uszła uwagi mojej. Byłaż to prosta złośliwość tylko, prosta zazdrość?
Ludzie którym już miłością serce nie zdoła zakwitnąć, mszczą się zazwyczaj w ten sposób za bezsilność własnę, lub widząc burze uczucia, cieszą się, jak bezpieczny żeglarz, cudzem rozbiciem i cudzą męką.
Bądź jak bądź, pod tą pozorną, szyderczą obojętnością hrabiego, widziałem jawnie jedno z tych uczuć. O! gdybym mógł się przekonać, że to on wlewa w jej umysł jad nieufności, niewiary, że to on brudzi jej czyste myśli obrazami przeszłości mojej, odzyskałbym szczęście i spokój, odzyskał nadzieję. Ale tak, łamię się i biję z nieujętemi widmami i nie śmiem myśli zagłębić w tę przepaść jutra niezbadaną.
Walka z istotą ukochaną, to owa mistyczna, biblijna walka z aniołem: nikt jej nie stacza bezkarnie, zwycięztwo nawet zabija.
Ja nie mam już siły na walkę żadną, a czuję, że każdą chwilę przyszłości zdobywać mi przyjdzie, że z drogi na której stanęliśmy, niema powrotu. Serce moje jest mdłe i zbolałe, myśl strudzona, głowa ciężka, czoło palące. Pierwszy raz w życiu trwożę się i wątpię, potrzebuję spoczynku i ciszy. Ach! gdybym mógł choć jeden dzień, choć godzinę zamarzyć pogodnie, spoglądając na nią jak dawniej, jak kiedyś, znów usłyszeć jej piosnkę dźwięczącą srebrną nutą w powietrzu, — odzyskałbym może siły utracone...
Ale to próżno, takiej chwili nie odnajdę już nigdy może, a tymczasem miłość moja, zamiast zmniejszać się,