Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stukaniem, wyszedł uzbrojony w szablę, parasol i latarnię. Wiatr wiał i deszcz padał, mimo to dobrnęli na miejsce, nie zapalając latarni. Hogi schował samuraja pod ścianą i kazał czekać cierpliwie w ukryciu pod parasolem.
— On nie po schodach schodzi!… Spuszcza się wprost tędy po podmurowaniu!… Przejdzie blisko tuż koło nas… Tylko trzeba czekać cicho i cierpliwie!
Jokojama-san czekał cicho i cierpliwie.
Istotnie w „godzinie tygrysa“, w słabym rozbrzasku wstającego dnia, ujrzał samuraj cień mężczyzny, ześlizgujący się z podmurowania domu Takeo.
Po powrocie tegoż dnia, nie kładąc się spać, wysłał do brata list krótki:
„Wracaj. Nieszczęście. Jokojama“.